Zamknij

"Muzykę mam we krwi"

13:13, 10.11.2018 RED Aktualizacja: 13:14, 12.04.2019
Skomentuj
reo

Z Mateuszem „Bodziem” Bodnarem, gitarzystą zespołu „Burek Dobry Pies!” rozmawia Maciej Bluj. 

M: Powiedz mi kim jesteś na co dzień? Twoja profesja, wykształcenie i co robisz na co dzień?

B: Wykształcenie może od tego zacznę, jestem na tzw. prezydenckim, czyli skończyłem studia, ale się nie obroniłem (śmiech). Studiowałem piękne 8 lat, inżyniera prawie dopiąłem, ale może mi się jeszcze kiedyś uda. Natomiast kim jestem na co dzień, chyba jako tako przedsiębiorcą, prowadzę swój ośrodek szkolenia kierowców. Miałem swój bar razem z żoną. Na co dzień robimy koncerty, działamy w sprawach alternatywnych muzycznie i gramy z chłopakami w kapeli.

M: Teraz pytanie o muzykę, powiedz mi kto w Ciebie wszczepił muzykę. To znaczy inspiracje muzyczne i grę na instrumentach, bo wiem, że nie tylko grasz na gitarze elektrycznej, ale początkowo grałeś też na "basie".

B: Nie będzie to może jakieś przełomowe, od ojca się zaczęło, ojciec muzyk, po szkole muzycznej. W swoim złotym okresie, potrafił grać na 8 instrumentach, od gitar dwóch, przez fortepian, co z resztą do tej pory grał, szkołę muzyczną skończył na fagocie, coś tam na akordeonie szarpnął, flet poprzeczny, saksofon itd. I od tego się zaczęło, zapisał mnie do szkoły muzycznej, szło to bardzo opornie. Nie chcę się zagłębiać, ale cykl szkolenia w szkole muzycznej pozostawia wiele do życzenia, jeżeli ktoś ma taką wizję muzyki jak ja, czyli bardziej rozrywkową. No i tak to jakoś wyglądało. Od ojca się zaczęło, później się okazało, że wujek słucha takiej muzyki, później się okazało, że ktoś tam gra na gitarze. I dostałem pierwszą gitarę, namówiłem ojca on mi kupił gitarę i wtedy zaczęła się moja przygoda z muzyką na poważnie. Bo skończyło na fortepianie, także trochę inny instrument.

M: Troszkę mnie wyprzedziłeś, a propos gitary, jaka była twoja pierwsza gitara, na której nauczyłeś się warsztatu ? Jeżeli oczywiście pamiętasz ?

B: Pamiętam. To była gitara z tej półki, która ma wymyśloną nazwę, na potrzeby szybkiej produkcji (śmiech). Ona się nazywała bodajże Johnson, coś takiego. Podróbka. To miało iść na Jacksona, czy tam na Fendera, bo podobna czcionka, w podobnym miejscu, gitara nie posiadająca jakiejś wielkiej wartości, sprzedałem ją wtedy chyba za 100 zł, razem z piecem. Nie pamiętam jej specyfikacji, jedyne co mam w głowie, że fatalny to był instrument, ale na początek wystarczający.

M: Powiedz mi co wywarło na Tobie taki wpływ, że powiedziałeś sobie, dobra zaczynam grać: punk, rock. Jacy wykonawcy, bądź zespoły wpłynęły na to, że postanowiłeś iść tą drogą ?

B: To jest dla mnie ciekawe pytanie w sumie. Droga która się zaczynała, a to gdzie jestem teraz, to są dwa różne światy. Pierwsze zespoły, to były jakieś typowe, popularne punkowe kapele, typu Siekiera, skąd też nie chcę poprzedzać twojego pytania, bo być może takie padnie. "Nauka o gównie", czy też KSU. Cela nr 3, która też miała udział później w naszym graniu. Później pojawił się Włochaty, jedna z ważniejszych w mojej młodości grup. Zespół ten nie tylko muzycznie, ale przede wszystkim lirycznie mnie w pewien sposób ukształtował.

M: Czy zamierzacie rozwinąć instrumentarium, powołuję się tu na KSU, bo oni od któregoś roku grają akustycznie, a ty mówisz, że wprowadzacie tu elektronikę.

B: Z KSU mamy dużo wspólnego, ponieważ nasz perkusista jest z Ustrzyk Dolnych, tam dużo projektów tworzył, mnóstwo zakańczał. Tutaj mamy płytę. Tam wzięło udział dużo zespołów ustrzyckich, stworzył ją i wydał właśnie "Krecha" (perkusista Burek Dobry Pies). Jego ojciec pisał wiele tekstów dla KSU min. "Za mgłą", prowadzi on także gazetę "Nasze Połoniny". Mamy z Ustrzykami dużo wspólnego, chociaż nasza komitywa teraz z KSU nie jest najlepsza. Z tego co wiem dużo złych rzeczy tam się działo. To gdzie ewoluowała ich muzyka, czyli w stronę grania akustycznego, to już nie jest punk rock. Bardziej jest to folkowa muzyka, z namiastkami punk rocka, na podłożu, na tym popiele ze starego KSU. Czy jest to złe ? Nie wiem. Mi się to do końca nie podoba, ale ma swoich odbiorców. My na pewno nie idziemy w tą stronę. Zbysiu wokalista nasz gra na cymbałach, mało kto pamięta co to jest za instrument, nie są to cymbałki, takie jak wszyscy myślą. Będzie to można usłyszeć na płycie jako akcenty, oraz dodaliśmy elektronika. W tym momencie, z marnym skutkiem, szukamy kogoś kto zagra nam na gitarze, to co ja do tej pory grałem, a ja sam chciałbym się zająć drugą gitarą i dodać klawisze, jestem po szkole muzycznej właśnie na tym instrumencie, więc jakoś sobie poradzę.

M: Masz w sobie charyzmę kulturową, w Sanoku i w obrębie, bo przyciągasz nie tylko muzyką, ale też do nie dawna miałeś swój klub. Który za twoich czasów jest i będzie szczególnie wspominany. Powiedz mi skąd zrodził się pomysł na prowadzenie klubu, kto cię do tego namówił i czy dobrze wspominasz ten okres ?

B: Myślę, że nadużyciem jest tutaj powiedzenie, że nasz okres będzie szczególnie wspominany, bo wydaje mi się, że głównym punktem zapalnym to było jak prowadziła tzw. "loża", czyli pierwsze 6 lat to był Michał Szul, którego znamy, podziwiamy, szanujemy. No i później rozrost, ponieważ pojawiło się tam paru nazwę to "inwestorów", to jednak grupa przyjaciół którzy rozwinęli tą knajpę, do tego stopnia, że mieli podłoże finansowe, do tego żeby ściągać, poważne pozycje na scenie i wtedy ten klub tak na prawdę ożył. Później właściciele się zmieniali, ja to przejąłem po kimś kto miał zupełnie inna wizję, niż ta początkowa i którą ja chciałem odrodzić. Moja praca polegała na odbudowie tego starego klubu, poniekąd mi się to udało, ale w końcu się tym zmęczyłem, mieliśmy ten klub z żoną. Pytałeś skąd pomysł, zawsze chcieliśmy spróbować czegoś takiego, zawsze robiłem koncerty, więc uznałem skoro sprzedawany jest bar w którym takie koncerty się odbywają, mają bardzo dobrą markę, nie był to duże pieniądze, miałem taką kwotę, uznałem czemu nie ? Wszystko wychodziło, tylko patrząc na to w ten sposób, że ja jako gość, który posiada Ośrodek Szkolenia Kierowców i z tego żyje, z tego się utrzymuję, a bar zaczął mi przynosić negatywne skutki, na podstawową działalność. Ale samo półtora roku, świetna sprawa. Poznaliśmy wiele kapel, nie tylko z Polski, braliśmy ludzi z Anglii, Meksyku, Hiszpania, mieszanka kulturowa, fajnie było kogoś takiego poznać. Super rzecz. Polecam!

M: Czy masz sentyment do Bieszczad, okolic Sanoka, oraz samego Sanoka.

B: Pytanie które lubię, szczerze mówiąc. Bo zawsze jak ktoś pyta, to ja mówię, że nigdy się stąd nie wyprowadzę. Najdalej mieszkałem w Rzeszowie, przez jakieś 4 lata jak studiowałem, starałem się być stacjonarny. Natomiast jakąś dziką miłością, pałam do tego miasta, nigdy z niego nie wyjadę, tu mam najbliższych kumpli, dom, rodzinę, tutaj widzę swoją szansę. Dużo ludzi mówi mi, że w tym mieście nie ma przyszłości, to ja uważam, że jak ktoś dobrze pomyśli, to jest przyszłość, jak ktoś chce, to się odnajdzie. Bieszczady, regularnie chodzimy, zwiedzamy, same Bieszczady to już okolice, generalnie tu mnie nigdy nie zabraknie. Musiałoby się na prawdę, nie wiem co wydarzyć, ale jeżeli miał bym stąd wyjeżdżać, to nie z miasta i okolic, tylko z kraju.

M: Teraz zejdziemy trochę z tematu Twojego życia osobistego i Twojej osoby, wrócimy do tematu zespołu i takie kluczowe pytanie skąd się wzięła nazwa Burek dobry pies?

B:Podejrzewałem że o to zapytasz, Burek dobry pies jest to tytuł jednego z najbardziej rozpoznawanych kawałków pierwszego zespołu punkowego w Polsce - Siekiera, każdy zna, nie muszę tutaj raczej sylwetki zespołu przybliżać. Mają numer Burek dobry pies, dlaczego wybraliśmy akurat ten? Patrzyliśmy trochę marketingowo, trochę żeby to było łatwe do zapamiętania (chociaż nie wiem czy jest w sumie) też poważne jednocześnie będąc śmieszne. Burek dobry pies to taka zabawna nazwa nie? Ale jeśli ktoś się wsłucha w tekst kawałka to okazuje się że on jest bardzo negatywny, polecam posłuchać to zrozumiecie. Przy okazji wpisując Burek dobry pies na różnych stronach już były sugestie. Po samym wpisaniu Burek już cała nazwa wyskakiwała i pośród tego natłoku, tych numerów gdzieś tam się w końcu pojawialiśmy, myślę ze był to wtedy często wpisywany numer. Podsumowując połączenie zabawnej nazwy ze śmieszną przy okazji z nawiązaniem do legendarnej kapeli, Przy okazji są już jakieś podobne wyszukiwane tytuły w YouTube więc wchodzimy już w jakiś ranking.

M: Znalazłem na waszej stronie historie, w pierwszej chwili myślałem że jest fikcyjna, ale później uświadomiłem sobie że jednak nie, czyli historia pierwszego składu Burka. Osoba Ryszard Pazur. Szukałem dużo o nim na internecie ale nic nie znalazłem czy to dobrze że nic nie znalazłem czy źle?

M: Nie znajdziesz o nim niż ponieważ jest to osoba, której nie znamy, szczerze mówiąc. To jest gość, który gdzieś był, przyszedł na parę prób, zniknął, nikt nie miał do niego numeru, nikt nie wiedział czy przyjdzie, wiadomo było że będzie próba ale czy on będzie to nie. Nie wiadomo było, kim on był? Nie wiem, skąd się wziął? Nagle zniknął wyjechał i tyle o tym człowieku, ja nie wiem nawet jak się nazywa.

M: Czyli Rysiek Pazur to taka umowna jego nazwa?

B:Tak,tak się po prostu do niego zwracaliśmy, najciekawszą historią z Ryśkiem jest to, że on zniknął i my nie wiemy czy żyje czy nie, doszły nas słuchy że umarł jakoś w drastyczny sposób

M: Napisałem takie zdanie: ”Ustrzyki Dolne kuźnią każdego prawdziwego polskiego panku”, co o tym myślisz? Czy to jest prawda czy pojechałem po bandzie?

B:Wiesz co, polskiego może nie, podkarpackiego na pewno. Bezdyskusyjnie, absolutnie. Parę pięknych zespołów powstało, KSU nie jest to jedyna gruba nazwa stamtąd, bo Sekcja U w podobnych latach działająca, w latach 80, Grupy Pas Lądowania, czy  Nachtigall, to są dobre zespoły z tamtych lat, jeszcze cała masa innych które mógłbym wymienić, które były prekursorem dla takich zespołów które prężnie działa już w dwutysięcznych latach typu Smashing Gum, które grało w trasie kiedy grałem jeszcze w takim zespole ”No właśnie”, to starsze czasy

M:”No właśnie”? z Marcinem Milczanowskim?

B:Dokładnie, graliśmy po całej Polsce, pomijając te nazwy zespołów ustrzyckich to powiem tak myślę, że taką kuźnią jeśli weźmiemy to słowo pod uwagę w taki sposób, że kuźnia czyli coś gdzie „coś” się zaczyna, to historia mówi, że Kołobrzeg 1980, Festiwal Nowej Fali.  Jest magiczna legenda, że pierwszym polskim zespołem punk rockowym jest zespól o nazwie Nocne Szczury, tyle, że jest to tylko teoria.  Czy ktoś sprawdził nie wiem? Może jest to potwierdzone, może nie? Jest też wcześniej wspomniane KSU, czy Kryzys. W moim subiektywnym odczuciu zawsze jednak były to Puławy, dlatego, że oficjalnie w Puławach powstała właśnie „Siekiera”. Myślę, że był to pierwszy polski zespół, który osiągnął coś więcej niż sukces.

M:”Siekiera” działa do teraz?

B:Nie,nie, wydała w 1986 roku przepiękną płytę ”Nowa Aleksandria”, by rok później się rozpaść. Dla młodszych jest to tytuł, który trzeba posłuchać, ocenić. Polecam

M: Powiedz mi wolicie bardziej koncertować czy siedzieć nagrywać i spędzać czas w studiu?

B: Wiesz co gramy kilkanaście lat, nie wiem ile dokładnie razem gramy ale to już jest kilkanaście lat i nagraliśmy płyt... zero(śmiech). Nagraliśmy różne demówki, nagraliśmy EP-ki. Nagraliśmy również, jedną niby płytę która jest „splitem” tak naprawdę z innym zespołem, czyli koszty na pół, wydajemy na dwoje jedna płytę, wiadomo no... współpraca, tyle, że nie mamy swojego long playa. Mam nadzieje, że do stycznia tego roku, bo takie mamy plany ze w połowie stycznia ma wyjść tak naprawdę nasza pierwsza oficjalna solowa płyta. Więc nie można powiedzieć czy lubimy spędzać czas w studiu. Zapytałbym raczej czy lubimy grać koncerty czy spędzać czas na próbach i tutaj bym powiedział, że chyba raczej próby wolimy. Koncerty są super, fajnie się widywać z ludźmi, natomiast u nas jest ten taki etap, że jest super, jedziemy w busie piwko, zabawa, rozmowa, muzyczka, zmieniamy płyty, szukamy wszelakiej maści rzeczy. Później KURDE trzeba się rozłożyć, zagrać. Ale jak już zagramy to znowu jest super „chilloucik”

M: Macie swojego busa? Swojego kierowcę? Osobno wozicie sprzęt?

B: Mamy swojego busa który ma mało wyszukaną nazwę, „żulobus” (śmiech). Jest to Renault Traffic, z chyba 2004 roku. Zdezelowany, ale jeździ, więc wszystko jest fajne, najbardziej praktyczne w nim jest to, że siedzenia nie ma tak jak w osobówkach, że są na tych zabudowanych elementach, tylko jak w PKS-ie. Jak autosany stare miały, czyli na dwóch nóżkach i podłoga otwarta, że wystarczy miotłę włożyć wszystko wygarnąć przez tył i bus jest czysty później spłukać woda i jest czyściutki. Jeździmy tym busem kupę lat i jest fajnie. Pozdrawiam Michała naszego kierowcę!

M: Czy planujecie tworzyć i grać ballady?

B: Nie nie nie, będzie jeden cover na tej płycie, który będzie coverem można powiedzieć ballady, ale to nie jest ballada. To jest wolniejszy numer, spokojny, coś jak Czerwone Gitary, tylko w takim bardzo łagodnym wydaniu, mało kto zna ten zespół Następcy Tronów - Płacz Wietnamskich Dzieci” to się nazywa. Przerobiliśmy to troszkę mocniej, oczywiście , żywiej i z elektroniką. Fajnie to brzmi, według mnie. Natomiast ballady... no nie, zawsze stroniliśmy od tego typu grania, albo od początku do końca jest konkret albo... pitu pitu (smiech).

M: Słuchaj teraz mam takie pytanie, pamiętam waszą pierwszą EP-kę „Polska B”,ten utwór, który mi pokazał Twój znajomy, a mój kuzyn. W pierwszym momencie myślę, kurczę skąd oni są? Kuzyn powiedział mi, no tutaj Bodzio mieszka nade mną w Zagórzu. Ja myślę...wow ale mi się spodobał utwór. Pamiętam że on miał płytę.

B: Tak znam twojego kuzyna(śmiech). Świetny człowiek na prawdę. Pamiętam nasze sprzeczanie się na temat gdzie jest granica Bieszczad(śmiech).

M: Czy waszą płytę, którą wcześniej wspominałeś, tą zrobioną w „splicie” z innym zespołem, tytuł jej: „Pamiętajcie o ogrodach”. Czy można ją kupić gdzieś?

B:Można do nas napisać na naszym świetnym Fanpejdżu, proszę nam coś tam tego... napisać(śmiech) i wyślemy, mamy tego trochę. Przestaliśmy sprzedawać ze względów osobistych, nie do końca jesteśmy przekonani do tej płyty, nie chcemy się nią „reprezentować”. To co nagraliśmy teraz, to co ma wyjść za niedługo, (bądź może na czas edycji tego wywiadu już wyszło), bo planowane jest to na styczeń. To będzie to co chcemy sprzedawać. Natomiast tamta płyta to będzie bardziej, jako coś kolekcjonerskiego, odcinamy się powoli. Jest tego jeszcze z 200 sztuk na stanie.

M:No właśnie, a jeżeli chodzi o wydawcę? Bo tutaj jest drugie dno. Czy chcecie być niezależnymi wydawcami? Czy jednak szukacie jakiejś wytworni?

B: „Krecha” (perkusista), niedawno skończył projekt swojej kasety, gdzie można usłyszeć niepublikowane nagrania ustrzyckich kapel, co można dostać, jeżeli się do nas napisze. Jesteśmy na etapie, gdzie wydać, u kogo itp. Materiał jest ukończony, nagrany, teraz zostało nam tłoczenie płyt i znalezienie wydawcy.

M: Teraz temat Koncerty. Gdzie planujecie koncertować? Czy są marzenia z tym związane np. Festiwale ? Widziałem na waszym Instagramie, że byliście za granicą. Na zdjęciach widniały banknoty zagraniczne.

B: Graliśmy w Niemczech, dość krótką, byliśmy tam tydzień zagraliśmy 3 koncerty. Ansbach, Immeldorf, Norymberga, całkiem przyjemna trasa. Natomiast na tym zdjęciu co widziałeś, była to koreańska waluta, ponieważ opiekunem naszej trasy, był Niemiec koreańskiego pochodzenia.

Przywiózł banknoty, żeby nam pokazać. Ciekawa sprawa, powiedział nam, że nie da się ich podrzeć. Dwoiliśmy się troiliśmy, KURCZE NIE DA SIĘ! (śmiech). Nie da rady go przedrzeć.

M: Korea Południowa czy Północna? (śmiech)

B: Południowa (śmiech)

Natomiast jeżeli chodzi o koncerty, było to ciekawe przeżycie. Przygoda pierwsza klasa.

M: Wymarzony festiwal, na którym chcielibyście zagrać ?

B: Myślę, że te o których marzymy, wszystkie są w naszym zasięgu, ale nie są to np. Woodstock(teraz Poland Rock Festival).

Mamy troszkę inne targety, nie chcę się za bardzo wychylać, jak się uda to zagramy, jak się nie uda, to nie. Natomiast mamy pewne znajomości. Przy czym... jesteśmy bardziej nastawieni na granie w klubach. My chcemy underground. Lubię dostać mikrofonem w zęby. Dla przykładu graliśmy parę lat temu na Feliniadzie, przed Luxtorpedą i T.Love. Mieliśmy ogromną publikę.

M: Mieliście spotkanie na zapleczu z muzykami Luxtorpedy i T.Love ?

B: Mogliśmy się z nimi spotkać, ale nie chcieliśmy. Nie jesteśmy z tego rodzaju ludzi.

Mieliśmy wszystko czego trzeba, piwko, koledzy nasi byli. Mieliśmy wtedy na prawdę dużą publikę, naliczyli nam 10 000 osób pod sceną, czyli trochę już jest. Wszystko fajnie, ale jednak jest ten brak kontaktu z człowiekiem, który jest przed sceną, to doskwiera. My lubimy jak ktoś do nas podchodzi z piwkiem, gada głupoty. Po to gramy koncerty, żeby ludzi poznać, a nie po to żeby z góry na kogoś patrzeć, żeby twarzy nie rozpoznawać, ja w pewnym momencie nie wiedziałem czy to jest dziewczyna, czy chłopak (śmiech).

M: Czy będziecie podejmować próbę współpracy z jakimiś zespołami ? Np. Nagranie płyty z kimś ?

B: Ten format współpracy nie będzie miał miejsca u nas. Natomiast ścisłą współpracę mamy z zespołami, bo np. OSC, z którymi dzielimy salkę do prób. Do tego dochodzi zgrupowanie Subcarpathia Punk Rock Show, jesteśmy my, Orthodox i Sabała Bacała.

Orthodox grupa z Dębicy.

A Sabała Bacała z Rzeszowa, kiedyś nazywali się „Ustąp Babciu Miejsca” (śmiech).

Współpracujemy również z zespołami z Krakowa: Diesel, Inkwizycja, (przy okazji nasz basista gra w Inkwizycji).

M: Czy gracie dla sztuki, idei muzyki, czy dla pieniędzy ?

B: Podziele to na dwie części. Pierwszą, zrobię to jako organizator, a potem jako muzyk. Jako organizator, ja muszę najpierw, żeby zrobić koncert,(na płytach się nie zarabia), nie kupujcie płyt bo za to kasę mają wydawcy, przychodźcie na koncerty. Ale jeżeli jesteś mało znaną marką, ja muszę opłacić gościa, który udostępnia mi lokal, później ściągnąć akustyka kolejny koszt, kogoś zatrudnić na bramkę, żeby kasował bilety, reklama itp. To wszystko jest opłacane z bramki, bo ja jako działający, załóżmy aktywista, nie jestem gościem który ma wielką firmę budowlaną i promuje się jak np. „Czad Festival”. Ja jestem zwykłym gościem z osiedla, robię koncert. Nie mam swojego budżetu, muszę to opłacić z bramki. Muszę opłacić personel. A jak coś zostanie, to dam zespołowi, a jak nic nie zostanie dla zespołu, to wykładam z własnej kieszeni. A jak powiesz zespołowi, że nie masz, to nie zagrają, a zespoły chcą grać. Czyli godzą się na granie za słabe pieniądze. Paradoks jest taki, że idziesz na koncert, nie po to by posłuchać, jak akustyk świetnie nagłaśnia, nie jak to barman nalewa świetnie piwo. Ty idziesz tam po to by posłuchać muzyki. Więc płacisz za zespół, a tak na prawdę nie płacisz w ogóle zespołowi. Tak to wygląda, przy tych półkach co gramy my, to są ochłapy. A jako muzyk, jeżeli chodzi o nagrywanie płyty np. Myśmy brali pożyczki w bankach. Akurat mamy ten spokój, że mamy niskoprocentowe pożyczki, więc jakieś pewne ułatwienia, to jest coś takiego jak kasy zapomogowe dla nauczycieli. Tak zrobiliśmy, musieliśmy wziąć kredyt by nagrać płytę, to się może zwróci, może nie.

M: Teraz pytanie stricte o skład zespołu, Burek Dobry Pies to nie tylko ty, ale też reszta składu, jak nazywają się chłopaki, bo większość ludzi zna ich z ksywek, ale nie znają ich imion i nazwisk ?

B: No tak. Zwłaszcza, że do mnie rzadko mówi się po imieniu. Raczej Bodzio, albo po nazwisku. Oprócz mnie w zespole są Zbyszek Duda tudzież zwany "Sołtysem", Łukasz "Krecha" Stebnicki i Artur "Arti" Łucka.  

M: Ostatnie pytanie (śmiech). Co polecilibyście młodym, początkującym adeptom ?

B: Grać! Grać! I jeszcze raz Grać! Nie ważne czy ktoś świetnie czy gorzej gra np. na gitarze.

No i oczywiście nie powielać. Teksty które nie są prymitywne, melodie, które nie są oczywiste.

Jeżeli ktoś chce osiągnąć sukces, nie ważne co grając, osiągnie go. Mamy disco polo (śmiech).

M: Myślę, że to wszystko. Dziękuje Ci bardzo za wywiad!

(RED)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%