Z centralą GOPR skontaktowała się kobieta, twierdząc, że znajduje się w okolicach Bukowego Berda i z powodu osłabienia nie może samodzielnie kontynuować dalszej drogi. Na pomoc ruszyli bieszczadzcy ratownicy wraz z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym.
Zgłoszenie brzmiało dość dramatycznie i dotyczyło kobiety, która twierdziła, że jest niedaleko wiaty na niebieskim szlaku z Widełek na Bukowe Berdo i jest już bardzo osłabiona, wyziębiona i nie może już iść
- informuje Grupa Bieszczadzka GOPR.
Po konsultacji z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym okazało się, że możliwy jest lot śmigłowca z użyciem notkowizora. Ratownik10 wyleciał z sanockiej bazy w kierunku Ustrzyk Górnych z zamiarem zabrania ratowników i ich szybkim transportem w rejon działania. W czasie lotu załoga śmigłowca wypatrywała światełko i zapisywała koordynaty GPS.
Po zaktualizowaniu koordynatów podanych przez załogę Ratownika10 okazuje się, że kobieta wcale nie jest na szlaku i szybciej docierają do niej ratownicy skuterem
- relacjonują.
GOPR-owcy ocenili stan poszukiwanej jako dobry, a następnie rozpoczęli ewakuację do Ustrzyk Górnych. Dzięki użyciu śmigłowca w porze nocnej, całość działań trwała 3 godziny.
Tego samego dnia o godzinie 17:00 do Centrali w Sanoku wpłynęło zgłoszenie od kobiety, która znajdowała się na rzadko uczęszczanym szlaku biegnącym przez pasmo Żukowa w rejonie Rabego niedaleko Ustrzyk Dolnych, że nie zdąży zejść przed nocą a nie ma czołówki i boi się, że zabłądzi. Po ustaleniu pozycji GPS z aplikacji Ratunek, w jej kierunku podążył jeden z ratowników.
piechur11:17, 25.02.2021
1 0
Idzie taka sierotka nieprzygotowana, bo przecież w lecie w dwie godziny wysżła, a później wszystkie służby trzeba na nogi stawiać. Ignorancja i głupota niektórych poraża... 11:17, 25.02.2021
zosia13:43, 25.02.2021
1 0
Kolegium 10 tysięcy i by się nauczyli. 13:43, 25.02.2021