Zamknij

Dzisiaj rocznica tragicznego wypadku hokeistów

09:33, 23.01.2022 . Aktualizacja: 09:38, 23.01.2022
Skomentuj Tomasz Sowa Tomasz Sowa

23 stycznia 1995 - ten dzień na zawsze utkwił w pamięci kibiców klubu hokejowego z Sanoka. To właśnie w tym dniu doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął - Piotr Milan, jeden z najbardziej utalentowanych hokeistów sanockiego STS Sanok.

Ta wiadomość wstrząsnęła nie tylko kibicami w Sanoku, lecz w całej Polsce. Każdy hokejowy mecz był rozpoczynany minutą ciszy dla uczczenia pamięci nie tylko wspaniałego zawodnika, ale i człowieka. Oprócz wychowanka sanockiego klubu w wypadku zginęli Izabela Suska i Tomasz Och. Dziś obchodzimy 27. rocznicę tego tragicznego wydarzenia.

Dźwięk tłuczonego szkła i panika... Piotrek nie żyje...

- W autokarze jechało 30 osób - 20 hokeistów, dwóch trenerów, lekarz, pracownica klubu z 12-letnią córką i szwagierką, Iza - dziewczyna Rafała, Tomek - sympatyk drużyny zabrany z Krakowa, kierowca, no i ja. Siedziałem po prawej stronie przy oknie. Po kolacji w Przebieczanach ruszyliśmy w dalszą drogę. Włączyli jakiś film na video, w trakcie którego zasnąłem. Obudził mnie krzyk - odruchowo wyciągnąłem ręce przed siebie, choć jeszcze nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. Potem był już tylko straszny huk tłuczonego się szkła i zgniatanej blachy. Straciłem przytomność. Ocknąłem się już poza autobusem, nie pamiętam dobrze, czy sam się wyczołgałem przez rozbite okno, czy ktoś mnie wyciągnął. Usłyszałem płacz dziecka i czyjś uspokajający głos: "nie płacz, mama żyje". Pozbierałem się z trudem. Czułem ból w klatce. Jarek krzyknął, że Piotrek jest zaklinowany - kilka osób pobiegło za lekarzem. Słyszałem, jak trener mówił, że czegoś nie da się zrobić, ale nie wiedziałem o co chodzi. Pojawili się jacyś ludzie. Ciągle nie bardzo wiedziałem, co się dzieje, byłem chyba w szoku. Pamiętam, że ktoś nagle zaczął krzyczeć: "pożar, pożar!", ale to były tylko tylne światła autokaru. Moja pierwsza logiczna reakcja to chęć wybiegnięcia na drogę, kiedy zauważyłem odblask reflektorów nadjeżdżającego chyba od Rymanowa samochodu. Zacząłem się wspinać po skarpie, ale było bardzo stromo i ślisko, przewróciłem się. Poczułem silny ból. Pomyślałem, że mam złamany obojczyk. Co dziwniejsze, nie pojawił się żaden samochód. Zacząłem wątpić w to, co widziałem przed chwilą. Później okazało się, że wpadł do przeciwległego rowu. Strasznie wiało, czułem zimno. Ciągle zastanawiałem się, czy to jest prawda czy sen. Próbowaliśmy się schronić między ścianą rowu, a bokiem przewróconego autokaru. Pamiętam Wojtka, który wynosił przez okna kurtki i koce. Otulano nimi kobiety i najciężej rannych. Kiedy przyjechała straż, poszedłem na drugą stronę zobaczyć jak tną blachę. To, co zobaczyłem, wyglądało nieprawdopodobnie - dach przylegał prawie do siedzeń, a w równych odstępach spod autokaru wystawały trzy pary nóg. Reszta była niewidoczna. Stał koło mnie Rafał. Podszedł Jarek. Pamiętam jak powiedział, że Iza i Piotrek nie żyją, bo nie wyczuwa tętna. Zacząłem krzyczeć, żeby przestał! "Marek, ja jestem lekarzem" - powiedział. Poczułem jak robi mi się słabo... Strażacy nie byli w stanie nic zrobić. Wpuścili nas do swoich samochodów, żebyśmy się trochę ogrzali. Pierwsza karetka zabrała kobiety z dzieckiem, druga - Darka, który wydawał się być w najgorszym stanie, Andrzeja, Daniela, trenera i mnie. Andrzej od razu wiedział, że ma złamany obojczyk. Mówił, że czuje jak mu kość przez skórę wychodzi. Daniel miał bardzo głęboką ranę na policzku, trener znajdujący się przez cały czas trwania akcji w szoku, nie czuł bólu  aż okazało się, że złamał obojczyk i rozerwał staw barkowy. Ja miałem całe ręce we krwi, czułem ogromny ból w okolicach klatki, stawu i kręgów szyjnych. Założono mi kołnierz podejrzewając ich uszkodzenie. Mówiłem chyba coś bez sensu. Pamiętam jak ktoś cały czas mnie uspokajał. W szpitalu zaopiekowano się nami bardzo dobrze. Okazało się, że Andrzej i trener muszą tam pozostać. Reszta wróciła do Sanoka - tak relacjonował wypadek jeden z uczestników, dziennikarz Marek Pomykała.

Arkadiusz Burnat jest jednym z hokeistów, który jechał w tamtym autokarze: - Najbardziej ucierpieli ci, którzy siedzieli z lewej strony. Zdrzemnąłem się. W pewnym momencie obudziły mnie krzyki i poczułem, że autobus zaczął się przechylać. Złapałem się siedzenia i to mnie chyba uratowało. Potem ujrzałem nad sobą niebo i kołyszący się autobus, który przy przechyle przygniatał mi klatkę piersiową. Myślałem, że już po mnie. Nagle usłyszałem głos Tomka Jęknera, abym wychodził. Myślałem, że zostaliśmy tylko z Tomkiem, ale po chwili usłyszeliśmy także inne głosy. Wybuchła panika, ktoś krzyknął, że się pali, więc zaczęliśmy biec w pola. Okazało się, że to migały tylne światła. Było strasznie zimno i potwornie wiało. Chcieliśmy wyjść na jezdnię, ale wiatr był tak silny, że było to niemożliwe.

Na pogrzeb Piotra Milana który odbył się 25 stycznia przy ul. Rymanowskiej przyszło kilka tysięcy ludzi, którzy ze łzami w oczach żegnali wybitnego sportowca. Na trumnie obok kwiatów położono koszulkę z numerem "7", w której Piotrek reprezentował Sanok na lodowiskach całego kraju. W tym samym dniu odbył się pogrzeb drugiej ofiary wypadku Tomasza Ocha, dzień później pochowano Izabelę Suską.

Jakim zawodnikiem był Piotr Milan?

Mimo niskiego wzrostu zawsze był waleczny, strzelał dużo bramek, w pewnym momencie musiał zawiesić karierę z powodu kłopotów ze sercem. W 1994 roku rozpoczął studia na kierunku AWF w jednej z krakowskich uczelni, z tego powodu przeniósł się do Cracovii. Pierwszy mecz w nowych barwach rozegrał w Sanoku przeciwko STS-owi. Był remis 1-1, a zwycięskiego gola dla przyjezdnych strzelił właśnie Piotrek. W Krakowie grał do grudnia 1994 roku następnie powrócił na Torsan, aby wspomóc swój zespół w awansie do play offów. Ostatniego gola w lidze zdobył w meczu przeciwko Cracovii. Tak pożegnał się z Torsanem i kibicami.

Materiały z archiwum Grzegorza Michalewskiego

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%