Poznajcie bieszczadzki browar rzemieślniczy Ursa Maior zasilany… słońcem. To prawdopodobnie jedyny taki browar w Europie.
- Jesteśmy pierwszym w Polsce browarem, który jest zasilany w 100 proc. prądem ze słońca – informuje Andrzej Czech, wiceprezes spółki Ursa Maior, dodając, że przy barze umieszczony jest również monitor, który na żywo pokazuje bieżącą produkcję prądu ze słońca, redukcję CO2, oraz przychody ze sprzedaży prądu do lokalnej sieci dystrybucyjnej.
Na blisko 300 m. kw. dachu Centrum Bieszczadzkich Smaków Ursa Maior w Uhercach Mineralnych mieści się 175 modułów fotowoltaicznych o mocy 50kW. Dodatkowo w Ursie działa 20 paneli słonecznych, które podgrzewają jednorazowo 4000 litrów wody używanej do produkcji i przez gości Ursa Maior. Zapewnia to około 80% całkowitego zapotrzebowania na gorącą wodę.
- Rocznie gromadzimy około 500 000 litrów wody deszczowej. Wprowadzamy ją do gruntu wokół Ursa Maior, używamy do podlewania roślin i drzew starych odmian oraz uzupełniamy wodę w oczku wodnym dla rzekotek. Mniej więcej tyle samo cudownej wody do produkcji piwa i innych celów czerpiemy z własnego odwiertu przy budynku. – informują pomysłodawcy.
Browar jest odwiedzany przez kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. Goście odwiedzający Ursę mogą śledzić produkcję prądu ze słońca, redukcję dwutlenku węgla oraz przychody ze sprzedaży prądu do lokalnej sieci dystrybucyjnej. W Ursa Maior mieści się również sala degustacyjna i kinowa, galeria sztuki, sklep z własnymi produktami i zaprzyjaźnionych artystów, Wytwórnia Octu, oraz Punkt Informacji Turystycznej działający w lecie.
Wokół budynku Ursa Maior nie kosi się trawy, dzięki czemu unika się hałasu, oszczędza paliwo oraz chroni zwierzęta i owady. Z owoców rosnących obok drzew produkuje się cydr i przetwory. Firma wspiera lokalne inicjatywy chroniące bieszczadzkie lasy i zwierzęta.
Zapraszamy na wirtualny spacer po budynku:
fot. URSA MAIOR
0 0
Czy to ten browar, który kiedyś warzył piwo "Pantokrator"?
0 0
Trochę spóźnione ...
0 0
Moje zapytanie w pierwszym komentarzu nie jest spóźnione. Po prostu nazwanie piwa imieniem Jezusa Chrystusa, czyli Pantokratora, było nieprzemyślane. Wiele wycieczek od tamtego czasu nie odwiedza tego obiektu. I jeszcze długo odwiedzać nie będzie.