Miejscy radni zapowiadają szczegółową kontrolę finansów komitetu referendalnego Głos Sanoka i wszystkich miejskich spółek zaangażowanych w kampanię. SPGM już ujawnił pierwsze liczby. Radni mówią wprost - czas przeciąć spekulacje. Mieszkańcy zasługują na przejrzystość.
Podczas konferencji prasowej przewodniczący Rady Miasta Sławomir Miklicz jasno postawił sprawę. -Ta kampania była naprawdę ogromna. Banery na każdym kroku, medialne informacje - nie zawsze prawdziwe, procesy sądowe. To wszystko naprawdę źle wyglądało. Jednym z pytań, z którym spotykaliśmy się w trakcie tej kampanii, było kto to wszystko finansował? Z czyich pieniędzy? Sprawdzimy te finanse. Ze szczególnym uwzględnieniem zaangażowania naszych miejskich spółek w tą kampanię. Obiecuję to państwu - mówił na konferencji prasowej przewodniczący Rady Miasta Sławomir Miklicz. Przewodniczący odniósł się również do działalności Tygodnika Sanockiego w okresie kampanii referendalnej. - Wydawany w nakładzie 8 tysięcy, później 6 tysięcy. Nigdy w historii Tygodnik Sanocki, w swoich najlepszych latach świetności nie miał takiego nakładu. To już nie był Tygodnik Sanocki. To była gazetka referendalna, która była rozdawana na każdym kroku, nawet w kościołach. Sprawdzimy to wszystko, również to czy komitet referendalny płacił za banery, które były wieszane na terenach miejskich spółek - dodaje Sławomir Miklicz.
SPGM ujawnia pierwsze koszty
Na wniosek radnego Grzegorza Nogaja, Sanockie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, udzieliło odpowiedzi z której wynika jednoznacznie, że miejska spółka wykonywała usługi i wynajmowała miejsce na rzecz komitetu referendalnego. Jak czytamy w piśmie koszt montażu banerów — zgodnie z kosztorysem — wyniósł 3 600 zł netto, a wynajem konstrukcji reklamowych i lokalizacji 1 273,28 zł netto.
Spółka zapewnia, że posiada pełną dokumentację usług i umów. Z kolei radni podkreślają, że takie dane muszą zostać zweryfikowane w zestawieniu z ostatecznym rozliczeniem komitetu, które ma trafić do komisarza wyborczego. Radni zapowiadają, że nie odpuszczą, dopóki nie przedstawią mieszkańcom pełnego obrazu. Ich zdaniem kontrola jest konieczna, ponieważ kampania była intensywna, dobrze finansowana i prowadzona w czasie największego od lat kryzysu finansowego miasta.
Dlaczego to ważne?
Ostatnie tygodnie pokazały skalę emocji wokół referendum. Dziś mieszkańcy mają prawo wiedzieć:
Przypomnijmy, że w niedziele odbyło się referendum inicjowane przez obóz burmistrza Tomasza Matuszewskiego, w sprawie odwołania obecnej Rady Miasta Sanoka. Akcja zakończyła się kompletną porażką organizatorów - blisko 86% uprawnionych sanoczan, nie poszła do urn.
Do sprawy wrócimy.