USTRZYKI DOLNE. Mieszkańcy Ustrzyk Dolnych walczą ze skutkami powodzi, która w nocy zalała miasto. Woda naruszyła konstrukcję jednego z bloków mieszkalnych w wyniku czego w nocy trzeba było ewakuować 70 osób. Mimo, że woda powoli opada, mieszkańcy z niepewnością patrzą w niebo i zastanawiają się, jak będzie wyglądała najbliższa noc.
Tej nocy
mieszkańcy bloku przy ulicy Fabrycznej nie spali. Obserwowali
pobliską rzekę i czekali na rozwój sytuacji. Woda podnosiła się
bardzo szybko. Ktoś układał worki z piaskiem, inni wynosili meble
i sprzęt do sąsiadów mieszkających wyżej. Woda sięgała już
metra, płynęła pod oknami, uszkodziła ściany budynku, zrobiły
się szpary, przez które wlewała się na klatkę schodową i do
piwnic, gdzie znajduje się kotłownia. Zalała parterowe mieszkania.
Kiedy przyszedł krytyczny moment ludzie pakowali najpotrzebniejsze
rzeczy i opuszczali mieszkania. - Była chyba północ, kiedy
dostaliśmy informację, że musimy się ewakuować. Brodziliśmy w
wodzie po pas, było zimno, ciemno. Część ludzi wychodziła przez
okna, podawali sobie dzieci... Baliśmy się, woda sięgała blisko
metra. Uszkodziła ścianę budynku, zrobiły się szpary, przez
które wlewała się na klatkę schodową i do piwnic, gdzie znajduje
się kotłownia. Na parterze wybijało kanalizację, bo studzienki
nie przyjmowały już wody - relacjonuje Edyta Stropek, mieszkanka
bloku.
Na miejscu są lokatorzy zalanego bloku. Przyjechali
sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Wyposażeni w łopaty i miotły
starają się uporządkować teren wokół budynku. - Sprzątamy,
wietrzymy mieszkania, wycieramy meble, ale do mieszkań jeszcze nic
nie wnosimy. Porządkujemy teren, usuwamy wodę, aby ściekała do
rzeki. Worki z piskiem jeszcze leżą, bo nie wiemy czego się
spodziewać tej nocy. Niby jest ładnie, ale zapowiadają burze i
opady, więc mogą się jeszcze przydać. Czekamy na informacje, co
dalej - mówi pani Edyta.
Mieszkańcy zalanego bloku nie
wiedzą, gdzie spędzą dzisiejszą noc. Boją się wrócić do
swoich domów. Wprawdzie burmistrz, który w nocy przyjechał na
miejsce uspokaja mówiąc, że konstrukcja budynku nie została
naruszona i prawdopodobnie mieszkańcy jeszcze dzisiaj będą mogli
wrócić do swoich mieszkań, ale część z nich woli na razie
zostać u rodziny. - Dopóki nie będę miała pewności, że jest
bezpiecznie nie wrócę do domu. Nie chcę narażać dzieci, na razie
zostaniemy u rodziny.
W tej chwili ciężko oszacować straty.
- Blok jest ubezpieczony, a za remonty mieszkań będziemy chyba
musieli zapłacić sami - rozkłada ręce nasza rozmówczyni.
0 0
Tragedia, współczuje ludziom tam mieszkającym.
0 0
kto mądry pozwolił wybudować blok 5m od potoka??????????????????
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu isanok.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz