SANOK. 31 sierpnia odbędzie się kolejny, piąty już przetarg, na sprzedaż dawnego budynku policji przy ulicy Sienkiewicza 5 w Sanoku. Pomysł od początku budził społeczny sprzeciw. Zabytkowy budynek z ponad 150 letnią historią od lat stoi i niszczeje. Powiat nie ma pieniędzy na kosztowny remont, samorządowa kasa świeci pustkami, a do drzwi starostwa z powodu długów może za chilę zapukać komornik. - Budynku szkoda, ale nie mamy innego wyjścia - rozkłada ręce Roman Konieczny, starosta sanocki.
Budynek pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Pierwotnie stanowił prywatną rezydencję należącą do rodziny Ścibor-Rylskich. Właścicielką była Józefa Ścibor-Rylska. Jej starsza córka. Olga, była narzeczoną późniejszego burmistrza miasta, Feliksa Gieli. Małżeństwem nigdy nie zostali, ponieważ kobieta zachorowała i zmarła na zapalenie opon mózgowych.
Później wykorzystywany był w celach administracyjnych. Do wybuchu II wojny w budynku, który był budynkiem rządowym, mieściły się: Urząd Skarbowy, Kasa Skarbowa, Urząd Akcyz i Monopoli, Urząd Katastralny i Starostwo Powiatowe.
Mroczna historia
Po zajęciu Sanoka przez wojska niemieckie w budynku tym swoje urzędowanie rozpoczęła m.in. niemiecka tajna policja państwowa, czyli okryte ponurą sławą gestapo. - Tu odbywały się brutalne przesłuchania m.in. członków polskiego ruchu oporu przetrzymywanych w miejscowym areszcie. Po zajęciu Sanoka przez Armię Czerwoną (latem 1944 r.) w mieście rozpoczęło urzędowanie NKWD, a później Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, którego siedzibą stał się budynek przy ul. Sienkiewicza 5. Tym razem zatrzymanych członków polskiego podziemia antykomunistycznego przesłuchiwali, nie mniej brutalnie niż gestapowcy, polscy funkcjonariusze PUBP. Jak wynika z zachowanych informacji, w 1946 r. areszt przy PUBP składał się z korytarza i siedmiu cel, w tym jednej celi ?ciemnej?, w której przetrzymywano aresztantów ukaranych karą dyscyplinarną lub tych, którzy odmawiali zeznań ? przytacza historię budynku Andrzej Romaniak, historyk z Muzeum Historycznego w Sanoku.
Od 1944 w budynku mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Wieczorem 15 czerwca 1945 przy wejściu do budynku zastrzelono jego szefa, ppor. Tadeusza Sieradzkiego. - Zamachowcem był, Antoni Żubryd ? do 8 czerwca 1945 r. funkcjonariusz PUBP, a później dowódca antykomunistycznego oddziału partyzanckiego ? uzupełnia Romaniak.
- Innym wydarzeniem związanym z tym obiektem, jest udana ucieczka z aresztu PUBP. Dokonał jej 16 kwietnia 1951 r. Jerzy Strachocki, aresztowany w związku z przynależnością do młodzieżowej antykomunistycznej organizacji Polska Armia Wyzwoleńcza. W późniejszym okresie w budynku mieściła się komenda Milicji Obywatelskiej oraz biura Służby Bezpieczeństwa. Po wprowadzeniu stanu wojennego (w nocy z 12/13 grudnia 1981 r.) tu przywożono i przesłuchiwano aresztowanych i zatrzymanych ? opowiada historyk.
11 października 1969 roku na fasadzie budynku została odsłonięta tablica poświęcona funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Widniały na niej 34 nazwiska ?poległych w walce o utrwalenie władzy ludowej funkcjonariuszom Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa?. W 2009 roku tablica została usunięta.
Do niespełna końca roku 2005 w budynku funkcjonowała komenda Policji, która została przeniesiona do innej siedziby. Obecnie budynek jest nieeksploatowany.
- Jestem przeciwnikiem wyprzedaży majątku miejskiego czy powiatowego. Powinno się to robić w ostateczności. Jeśli taka ostateczność nadeszła, to moim zdaniem budynek powinien zostać zachowany i nie można go pod żadnym pozorem wyburzyć, chociażby ze względu na historię i wartość estetyczną. Na budynku powinna być umieszczona odpowiednia tablica informująca krótko o jego historii. Tym bardziej, że Sanok posiada stosunkowo niewiele zabytkowych budynków ? podsumowuje Andrzej Romaniak.
Sprzedać, czy remontować?
W 2006 roku władze powiatu wystąpiły do wojewody podkarpackiego z wnioskiem o przekazanie nieruchomości. Chciały przenieść do budynku administrację powiatową, która mieści się w kilku budynkach rozsianych po całym mieście. Wojewoda przystała na wniosek władz powiatu i w tym samym roku samorząd stał się właścicielem budynku. Z tym, że miał być on przeznaczony na cele powiatowe.
Dwa lata później zarząd powiatu uznał, że nieruchomość należy sprzedać. Do dzisiaj odbyło się już pięć przetargów, za każdym cena nieruchomości spadała. Z początkowej 2 mln. 950 tys. zł, zatrzymała się na 750 tys. zł i dokładnie za taką kwotę 31 sierpnia będzie można stać się właścicielem zabytkowego budynku.
Budynek po dawnej policji ma cztery kondygnacje. Znajduje się na 18-arowej działce, gdzie oprócz samego obiektu są jeszcze garaże i agregatornia wraz z rozdzielnią elektryczną. Według Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, teren jest przeznaczony pod działalność usługowo-handlową
Obiekt jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Jego sprzedaż od początku wywoływała spore emocje i budziła kontrowersje w społeczeństwie. Remont budynku w grę nie wchodzi, bo to koszt co najmniej kilku milionów złotych, a na to powiat nie stać. - W obecnej sytuacji finansowej powiatu, nawet przy założeniu, że udałoby nam się pozyskać zewnętrzne pieniądze na ten cel, remont w ogóle nie wchodzi w grę ? powiedział nam Roman Konieczny, szef powiatu. - Koszty takiego remontu zamknęłyby się w kwocie co najmniej kilku milionów, a na to nas po prostu nie stać. Odstąpić od sprzedaży też nie możemy, bo pieniądze, które uda nam się uzyskać ze sprzedaży są nam potrzebne, aby spłacić zobowiązania po poprzednikach ? dodaje starosta.
Na pytanie, czy nie szkoda mu zabytkowego budynku w centrum miasta odpowiada. - Jasne, że mi szkoda, ale w obecnej sytuacji po prostu nie mamy wyjścia ? rozkłada ręce.
A jak Wy oceniacie decyzję poprzednich władz powiatu o sprzedaży budynku? Czy powinien on zostać w rękach starostwa? Powinien zostać wyremontowany? Jaka działalność mogłaby tam funkcjonować? Czekamy na Wasze komentarze.
0 0
Wcześniej były propozycje,bodajże za starostwa pana K,żeby budynek wyremontować
i umieścić w nim siedzibę starostwa.Jeżeli pamiętam,to propozycję taką wysunął pan Szybiak ówczesny radny.Wtedy można to było zrobić,można było nawet próbować sprzedać ten budynek.
Niestety przez ostatnie lata budynek popada w ruinę i jedynym wyjściem,żeby go uratować, jest jego
sprzedaż.Pytanie tylko-czy znajdzie się kupiec?A jak nie,to co dalej?Będziemy patrzeć jak popada
w coraz większą ruinę i mówić,że nic się nie da zrobić.
0 0
No to w starostwie musi być faktycznie tragedia. Czyżby groził zarząd komisaryczny? A komu to zawdzięczamy?
0 0
To chyba szaleństwo,żeby sprzedać ten budynek za 750 tys./.../18 arowa działka ,w środku miasta, na której posadowiony jest ten obiekt z przyległościami , jest warta "grubo,grubo" więcej.Porównywalnie ,ile zapłacono za działki na Placu św, Michała,,obecnie restauracja"Kredens" i za drugą na Dużym Rynku,tam,gdzie stanął ten przeszklony ,panoramiczny budynek,na rogu ul. Cerkiewnej? Ja słyszałem,że po 1mln.i 3oo,ooo.Jak to więc zrobiono,że uzyskano takie wysokie ceny?A,tutaj 750,ooo zł. za taki budynek z 18 arami pięknego placu?
Jeżeli musi się go sprzedać ,to ogłośmy to w prasie ogólnopolskiej ,także zagranicznej i wówczas zobaczymy na tym szerszym forum,że zainteresowanych będzie wielu.
Może też ze zmianą właściciela zniknie raz na zawsze " parszywa" historia tego okrytego haniebną sławą budynku.
0 0
Nasuwa sie pytanie. Czy starostwo moze postąpić wbrew decyzji wojewody, który przekazał budynek na cele powiatowe a dokładnie na siedzibę powiatu.? Za 750tys ktoś kupi ta ruinę i powalczy o skreślenie jej z gminnego wykazu zabytków. Powód sie znajdzie.....choćby to, ze wnętrza nie maja nic wspólnego z pierwotnym wyglądem, jedynie fasada jest zachowana. ...i tak za niewielka kaske zdobędzie kawał działki w ścisłym centrum miasta. Warto przyjrzeć sie ewentualnej transakcji ......
0 0
Jestem przeciwny sprzedaży tego majątku powiatu za tak marne pieniądze. Wyremontowany budynek byłby najpiękniejszym budynkiem w Sanoku. To jedno.
To drugie - swego czasu starosta Wacław Krawczyk i członkowie ówczesnego zarządu wyrazili zgodę na remont tego budynku. Pomysł był, autorem radny Szybiak. Ten pomysł był do realizacji. Naprawdę.
Na opracowanie dokumentacji powiat wydał ok. 70 tys. zł. I co? I nic. Pieniądze podatników wydano lekką ręką i nikt za to nie poniósł żadnych konsekwencji.
Kochani wyborcy, glosujcie tak dalej. Chyba tylko ustawowy zakaz pełnienia fukcji przez np. dwie kadencje może coś zmienić. Począwszy od prezydentów miast, poprzez burmistrzów, wójtów, radnych, kończąc na dyrektorach szkół czy przedszkoli.