Na pozór krem Nivea, jeansy Levi’s i sieć kawiarni Starbucks nie mają ze sobą nic wspólnego. Na pozór! Otóż za ogólnoświatowym sukcesem każdej z tych marek stoi przedsiębiorca żydowskiego pochodzenia. To tylko jeden z intrygujących faktów, które możemy znaleźć w świeżo wydanej książce “Żydowska Szkoła Finansów i Przedsiębiorczości”. Jej autor – ekonomista, wykładowca oraz przedsiębiorca, Lesław Niemczyk – w wywiadzie dla iSanok.pl uchyla rąbka tajemnicy skutecznego zarządzania finansami, które opiera się na żydowskiej tradycji, kulturze i...humorze!
Czytamy w Pana książce, że co dziesiąta osoba na liście 400 najbogatszych magazynu „Forbes” ma pochodzenie żydowskie, mimo że liczebność Żydów w ogólnoświatowej populacji według oficjalnych statystyk wynosi zaledwie 0,2%. Z czego to wynika? Czy to kwestia genów, talentu, a może „magii”?
Dobre pytanie na początek! Wokół tej kwestii narosło wiele mitów i nieporozumień, ponieważ ludziom brakuje rzetelnej wiedzy na temat tego zjawiska, tego niewątpliwego fenomenu bezprecedensowej nadreprezentacji! Jednakże według mnie sprawa jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. Twierdzę, że predyspozycje przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego do biznesu i finansów wynikają ściśle z ich tradycji i kultury. Po prostu, w rodzinach żydowskich pieniądze nie są tematem tabu, a świadoma edukacja finansowa czy nawet biznesowa, zaczyna się od najmłodszych lat szkolnych. Zatem w zakresie potencjału genetycznego i przyrodzonych uzdolnień Polacy, Rosjanie, Francuzi, Hiszpanie itd. na pewno nie ustępują Żydom. Niestety, w zakresie kultury gospodarczej i edukacji finansowej mamy sporo do nadrobienia, jeśli chcemy im kiedykolwiek dorównać w rankingach zamożności i wpływów w biznesie.
Swoją najnowszą książkę „Żydowska Szkoła Finansów i Przedsiębiorczości" przedstawia Pan jako opowieść, jako „story o finansach”. Dlaczego zdecydował się Pan na taką formę przekazania wiedzy czytelnikowi?
Postanowiłem napisać „story o finansach”, aby mocniej (głębiej) dotrzeć do świadomości czytelniczej. Tak naprawdę kompletną receptę na sukces finansowy można napisać na jednej kartce formatu A4. Aby nie być gołosłownym, proszę sięgnąć kiedyś po „Porady dla młodego kupca” sformułowane w takiej jednostronicowej formie przez Benjamina Franklina już prawie 300 lat temu. Są one dostępne np. na moim blogu leslawniemczyk.pl. Niestety, 99% spośród nas, gdy zetknie się z tymi zasadami w tak prostej i skondensowanej formule, po prostu ich nie przyjmie na trwałe do świadomości. Nie „załapie”, jak to działa. Nie zapamięta lub nie uwierzy, że to takie proste od strony koncepcyjnej! Nie będzie w stanie przełożyć na nawyki finansowe w codziennym życiu. Aby współczesny człowiek zatrzymał się na chwilę dłużej nad ważnym życiowym zagadnieniem oraz podjął nad nim świadomą refleksję w kontekście swoich spraw finansowych i gospodarczych, potrzebuje czegoś więcej! Potrzebuje “story”, które zagnieździ się w jego świadomości i będzie w stanie na co dzień pobudzać jego wyobraźnię finansową, a tym samym ukierunkowywać działania! Potrzebuje przypowieści lub opowieści, która zostanie z nim na tyle długo, aby zmotywować go do wysiłku twórczej przemiany charakteru i przebudowy nawyków życiowych.
W okresie przedwojennym nie tylko Sanok, lecz w ogóle ta część historycznej Galicji miała duży odsetek populacji Żydowskiej. Jaką rolę odgrywali Żydzi w lokalnej gospodarce tych ziem?
W tutejszych miastach i miasteczkach Żydzi bardzo często zajmowali się działalnością handlową i usługową. Nierzadko zajmowali się także działalnością finansową, bo od handlu towarami do handlu pieniądzem jest tylko jeden mały krok. Kto chce poznać i zrozumieć te kwestie z perspektywy rodziny żydowskiej tamtych czasów wystarczy, że sięgnie po klasykę literatury Jidysz. Pamiętnik Szolema Alejchema pt. „Z jarmarku” relacjonuje z pierwszej ręki stosunki społeczno-gospodarcze panujące na niedalekiej Ukrainie jeszcze przed I wojną światową. Tutaj w Galicji musiało być bardzo podobnie. Generalnie Żydzi stanowili istotną „składową” klasy mieszczańskiej (lub drobnomieszczańskiej), która utorowała rozwój gospodarki rynkowej, jaką znamy z czasów współczesnych. Mówiąc najogólniej, gdyby nie mieszczaństwo do dzisiaj funkcjonowalibyśmy w sztywnych ramach społeczeństwa feudalnego. Oczywiście do przedsiębiorczych mieszczan należeli także przedstawiciele innych społeczności – Polacy, Niemcy, Rusini czy też Romowie często parający się kowalstwem. Jednakże prym w handlu i finansach zwykle wiedli właśnie Żydzi. Na tę okoliczność przypomnijmy sobie obraz dziewiętnastowiecznej gospodarki zarysowany na kartach znakomitej powieści Władysława Reymonta pt. „Ziemia obiecana”. Co prawda, tam akcja toczyła się w Łodzi, jednakże jej bohaterami byli Polacy, Niemcy i Żydzi. Tutaj w Galicji ta mieszanka wielokulturowa była jeszcze bogatsza. Bardzo często sferę handlu i finansów tej zróżnicowanej tkanki społecznej obsługiwali właśnie potomkowie Izraela.
Jaka jest najważniejsza lekcja dotycząca finansów, którą „odrobił” Pan dzięki fascynacji żydowskim modelem zarządzania pieniędzmi?
Najważniejsza kwestia dotyczy oszczędzania i inwestowania. Żydowska szkoła finansów i przedsiębiorczości zaleca, aby około 20% wszystkich dochodów przeznaczać na budowanie kapitału rodziny. Nota bene jest to zasada, którą można wydedukować z Pięcioksięgu Mojżesza, a więc pierwszych Ksiąg starotestamentalnej Biblii. Jak pamiętamy Józef, syn Jakuba (Izraela), był tym, który uratował starożytny Egipt przed skutkami wieloletniej klęski urodzaju. Jak tego dokonał? Przekonał faraona, aby w okresie „prosperity” magazynować jedna piątą, a więc 20% wszystkich plonów. Potem, gdy przyszedł kryzys, porcjował zboże i sprzedawał je jako administrator dóbr dynastii. Może się ktoś poczuć zbulwersowany, ale poniekąd tego uczy Biblia. Jest Ci teraz dobrze, bo wszystko świetnie prosperuje? To wspaniale! Jednakże pamiętaj, że nie zawsze tak musi być! Przygotuj się na kryzys i recesję, bo zdarzają się one regularnie, co 6-8 lat! Teraz jest kryzys spowodowany pandemią koronawirusa. Wcześniej były kryzysy kredytów hipotecznych „sub-prime mortgage” (2008) i bańki internetowej „dot.com bubble” (2000). Zatem gdzieś około 2026/30 roku należy spodziewać się kolejnego kryzysu, na który większość z nas będzie nieprzygotowana „przejadając” na bieżąco wszystkie zarobione pieniądze.
W „Żydowskiej Szkole Finansów i Przedsiębiorczości” nie brak ciekawych anegdot oraz wątków humorystycznych. Które z tradycyjnych powiedzeń żydowskich czy żartów przytoczonych w książce jest Panu szczególnie bliskie i dlaczego?
Przyznam się, że mam słabość do dowcipów żydowskich chyba dlatego, że duża część z nich odsłania specyficzną filozofię finansową i gospodarczą tego narodu. W tym kontekście bardzo lubię dowcip, gdy ojciec Żyd pyta syna: „Mosze co chciałbyś mieć?”. Ten odpowiada: „Pieniądze!”. Więc ojciec pyta ponownie: „A dalej?”. Syn odpowiada: „Bardzo dużo pieniędzy.”. Ojciec drąży temat: „A gdybyś już miał bardzo dużo pieniędzy, to co chciałbyś mieć?”. Syn stwierdza: “Odsetki!”. I teraz gdy spojrzymy na poczynania najbogatszych ludzi świata – Jeffa Bezosa z Amazon, Warrena Buffetta z Berkshire Hathaway, czy Billa Gatesa z Microsoft – to wszyscy oni pozornie wpadają w taką fascynację pieniądzem, powiedzielibyśmy „fiksację finansową”. Na pierwszy rzut oka przypominają bankiera nieustannie liczącego aktywa, przychody i zyski, którego Mały Książe spotyka na jednej z planet swojej filozoficznej podróży opisanej przez Antoine’a de Saint-Exupéry. Właśnie owi poważni „bankierzy” doskonale rozumieją istotę pieniądza; to skąd on się bierze i do czego służy. Zatem myli się autor „Małego Księcia”, dając do zrozumienia, że ci „poważni bankierzy” nie znają odpowiedzi na najważniejsze życiowe pytania. Znają, choć może nie czas od razu mówić o tym bardzo małym dzieciom! Pieniądze (majątek) w praworządnym państwie reprezentują bowiem miarę (skalę) zaspokajania potrzeb innych ludzi i tworzenia wartości dla społeczeństwa. Gigantyczny sukces Bezosa, Buffetta, Gatesa nie byłby możliwy, gdy nie dali światu dużo więcej wartości użytkowej, niż sami ostatecznie zarobili. I właśnie w takim kontekście trzeba odczytywać dowcip o chęci posiadania wielkiej ilości pieniędzy i odsetek od nich. Także jest w tym zawarty klucz do zarabiania naprawdę wielkich pieniędzy. Może właśnie dlatego nasz filozofujący bluesman, Tadeusz Nalepa, w słynnym standardzie „Kiedy byłem małym chłopcem” najpierw śpiewa właśnie do małych chłopców: „Najważniejsze co się czuje, słuchaj zawsze głosu serca”. Jednakże zaraz w drugiej zwrotce dla dużych chłopców dodaje: „Głosem serca się nie kieruj, tylko forsa ważna w życiu jest!”.
Porusza Pan wątki kultury żydowskiej ze szczególnym naciskiem na filozofię pieniądza prezentowaną przez nasze starsze siostry i braci w wierze. Mierzy się Pan również z mitami. Który z mitów dotyczący podejścia Żydów do pieniędzy należy obalić w pierwszej kolejności?
Mitów, nieporozumień, niedomówień, półprawd jest dość dużo w tej materii. Już wcześniej sygnalizowałem, że według mnie to nie geny predestynują do sukcesu w biznesie i finansach. Kolejne nieporozumienie to łączenie wielkiej zamożności najzdolniejszych przedsiębiorców – żydowskich i nieżydowskich – z burżuazyjnym próżniactwem. Jest to niestety wciąż pokutujące w naszym społeczeństwie niechlubne dziedzictwo ideologii komunistycznej. Wręcz gotuje się we mnie, gdy słyszę dzisiaj z ust młodych ludzi, po trzydziestu latach transformacji ustrojowej, gdy o swoim szefie (pracodawcy) w rozmowach między sobą mówią „prywaciarz”. Przecież w gospodarce rynkowej my wszyscy jesteśmy „prywaciarzami”! Dla mnie osobiście także dość zaskakujące jest – bądź co bądź w chrześcijańskim społeczeństwie – zjawisko braku wiedzy na temat pieniądza, gospodarki, podziału pracy, etyki pracy, samodyscypliny wynikającej ściśle z wersetów biblijnych. W tym zakresie nasi starsi bracia w wierze, choć nie uznają Nowego Testamentu, zdają się mieć nieco lepsze rozeznanie w temacie. Chociażby dlatego warto poznać ich filozofię finansową.
W jednym z końcowych rozdziałów porównał Pan gospodarowanie pieniędzmi do gry na instrumencie. Skąd ta analogia?
Sięgnięcie po tę analogię ma uzasadnienie dydaktyczne. Odnoszę wrażenie, że żyjemy w czasach fałszywej, a przynajmniej nie do końca prawdziwej, propagandy sukcesu. Z jednej strony ruguje się zewsząd podstawową edukację finansową – ze szkół, instytucji, urzędów, domów i rodzin – podejrzewając ją o ściśle merkantylne wyrachowanie. Z drugiej strony pokazuje się we wszystkich mediach przykłady oszałamiających sukcesów i karier. Młodych ludzi zachęca się do zakładania firm, ale nikt im nie mówi, jak zarządzać finansami gospodarstwa domowego a potem firmy. Przez media obserwujemy światowej klasy artystów, sportowców i biznesmenów, myśląc sobie: „jak łatwo im to przychodzi!”, „jakież to proste!”, „ja też mógłbym tak robić!”. Jednakże nie dostrzegamy zasad dążenia do sukcesu, drogi wyrzeczeń, nierzadko morderczego treningu i ustawicznej praktyki, która za tym wszystkim stoi. Tak samo jest w dziedzinie finansów i przedsiębiorczości. Rzadko kiedy w tych dziedzinach sukces jest wynikiem jednorocznego zrywu i mobilizacji. Raczej jest to wieloletnia, świadoma praca nad swoimi nawykami finansowymi i praktyka przedsiębiorczości uwzględniająca proces uczenia się na błędach i powstawania z porażek. To ponownie przywodzi na myśl zasady biblijne. Tym razem przypowieść o talentach z Nowego Testamentu, z której płynie prosta wskazówka: „Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię”. Byłoby niedorzecznością, a nawet szaleństwem, gdyby społeczeństwo powierzyło komuś zarządzanie milionami złotych, którymi obraca się w dużym biznesie, skoro on lub ona jeszcze nie nauczyli się rozsądnie zarządzać skromnym budżetem domowym i panowania nad comiesięcznymi wydatkami.
"Żydowska Szkoła Finansów i Przedsiębiorczości” nie jest pierwszą książką, którą Pan wydał. Co ważne, oprócz publikacji książkowych prężnie działa Pan w Internecie. Na czym polega Pana działalność i gdzie można Pana spotkać online?
W sumie opublikowałem już sześć książek i kilkadziesiąt artykułów naukowych. W pracy twórczej mam spore – bo kilkunastoletnie – doświadczenie. Jednakże od prawie trzech lat uczę się także docierać do moich czytelników przez internet. Jest to dla mnie wielkie wyzwanie kompetencyjne i organizacyjne. Z jednej strony muszę uczyć się, jak prowadzić działalność online i marketing cyfrowy, co już samo w sobie nie jest łatwe dla „analogowego czterdziestolatka”. Z drugiej strony muszę jakoś pogodzić to wszystko z moimi podstawowymi obowiązkami zawodowymi i pozazawodowymi, a doba ma tylko 24h! Pomimo tych ograniczeń staram się co najmniej dwa razy w miesiącu publikować post na moim blogu leslawniemczyk.pl oraz odcinek vloga w serwisie Youtube na kanale „Lesław Niemczyk”. Oprócz tego mam cztery kursy online na platformie Udemy, które mają już prawie 11 tys. uczestników i świetne recenzje! Staram się być także dostępny przez Facebook, ale ta ostatnia platforma nie jest moją najmocniejszą stroną. Może po prostu poświęcam jej zbyt mało czasu? Może powinienem ruszyć tam z regularnymi webinariami na żywo np. jak zarządzać finansami gospodarstwa domowego lub firmy? Swoją drogą jestem ciekawy, czy byliby chętni na takie webinaria?
Blog finansowy Lesława Niemczyka: https://leslawniemczyk.pl/
Fanpage Lesława Niemczyka na Facebooku: https://www.facebook.com/LeslawNiemczykPL
Książka “Żydowska Szkoła Finansów i Przedsiębiorczości” do nabycia pod tym linkiem: https://leslawniemczyk.pl/ksiazki/
Wywiad przeprowadził Bartłomiej Abram
5 0
Napewno jest to wspaniala ksiazka !!! Moze Polacy wreszcie sie cos naucza o finansach !!!!!! Zamiast zazdroscic lub krytykowac ludzi sukcesu !!!!!!
4 0
Zgadzam się z Anna. Fajny wywiad a ksiazka wydaje się interesująca. Pewnie otwiera trochę oczy na inne podejscie do pieniędzy
5 0
Mam nadzieje, ze autor zarobi duza sume pieniedzy !!!!! I przy tym nauczy cos spoleczenstwo polskie.
4 0
Czytałem wcześniejsze książki o finansach, polecam.