W niedzielę w Sanoku odbyło się referendum w sprawie odwołania Rady Miasta przed końcem kadencji. Mimo intensywnej, wielotygodniowej kampanii prowadzonej przez burmistrza Tomasza Matuszewskiego i komitet referendalny, frekwencja wyniosła jedynie 14,07%. Do urn poszło 3960 mieszkańców, z czego ponad 3700 opowiedziało się za odwołaniem Rady. Wynik okazał się jednak niewiążący, a około 100 tys zł, które wydano na referendum z publicznych pieniędzy poszło w błoto.
Klapa referendum, to zarazem najpoważniejszy polityczny sygnał w kierunku obozu burmistrza. W ostatnich wyborach Tomasza Matuszewskiego poparło ponad 5945 osób. Tymczasem w referendum udział wzięło jedynie 66% jego wyborców. Wiele osób zadaje dziś pytanie: czy to wyraźny spadek poparcia dla burmistrza, skoro nawet jego sympatycy nie poszli poprzeć inicjatywy, którą firmował? Czy ma on jeszcze wystarczający mandat do rządzenia miastem?
Matuszewski: „Tego głosu nie da się zamieść pod dywan”
Burmistrz w swoim oświadczeniu w mediach społecznościowych podkreślił, że choć frekwencja okazała się zbyt niska, to wynik głosowania jego zdaniem „brzmi jasno”. – Głos mieszkańców wybrzmiał jasno. Ponad 94% głosujących opowiedziało się za odwołaniem Rady. Tego głosu nie da się zamieść pod dywan – stwierdził Tomasz Matuszewski. – Dzisiejszy wynik to czerwone światło, które powinno skłonić Radę do refleksji. Sanok zasługuje na stabilność i porządek – dodał.
Transparentny Sanok: „Sanoczanie nie dali się zwieść”
Zupełnie inaczej rezultat referendum ocenił ruch Transparentny Sanok, który otwarcie krytykował kampanię referendalną, wskazując, że była ona wymierzona w radnych. – Intensywna ofensywa medialna, banery przy cmentarzach, setki materiałów wyborczych i nagonka na radnych – a mimo to Sanoczanie nie dali się zwieść – podkreśla Transparentny Sanok. – Mieszkańcy odrzucili polityczne igrzyska. Chcą rozwiązywania realnych problemów, nie kampanii odwracających uwagę od błędów burmistrza Matuszewskiego.
Ruch pyta również, kto weźmie odpowiedzialność za „skłócenie miasta w tak trudnym momencie”.
Demokraci Ziemi Sanockiej: „Manipulacje nie wygrają z faktami”
Swoje stanowisko przedstawili także Demokraci Ziemi Sanockiej, oceniając referendum jako „nieważne i nieskuteczne”. – Intensywna kampania burmistrza nie przyniosła oczekiwanego efektu. To tylko 14% frekwencji. Manipulacje nie wygrają z faktami – napisali radni DZS. – Miasto stoi przed realnymi wyzwaniami finansowymi, depopulacją i brakiem nowych miejsc pracy. Brakuje spójnej strategii rozwojowej, a promowany projekt wodorowy nadal budzi wątpliwości.
Radni podkreślili również konieczność ochrony mieszkańców przed maksymalnymi podwyżkami podatków.
Co dalej?
Referendum, które miało stać się politycznym przełomem, ostatecznie unaoczniło głębokie podziały w Sanoku – i słabość mobilizacyjną obozu burmistrza. Pytanie o spadek poparcia Tomasza Matuszewskiego staje się dziś jednym z najczęściej zadawanych.
Wynik referendum, zamiast wzmocnić pozycję burmistrza, pokazał ograniczoną zdolność do mobilizacji nawet własnych wyborców. W obliczu napiętej sytuacji finansowej, groźby wejścia komisarza i trudnych decyzji budżetowych, Sanok czeka teraz na to, czy władze miasta wybiorą współpracę – czy dalszą konfrontację.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu isanok.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz