W sobotę bieszczadzcy ratownicy GOPR-u zostali wezwani na pomoc zagubionemu w drodze na Tarnicę turyście. Mężczyzna był w stanie hipotermii, ponadto w góry wyruszył w dresie i po alkoholu.
Około godziny 15:00 dyspozytor GOPR odebrał zgłoszenie od dwóch zaniepokojonych osób, które nie wiedzą, gdzie jest ich trzeci towarzysz wyprawy. Początkowo szli razem z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy, po czym jeden z nich podjął decyzję o powrocie z Szerokiego Wierchu do samochodu.
Po jakimś czasie mężczyzna, który się odłączył, zadzwonił do swoich współtowarzyszy, że jednak zmienił zdanie i szedł dalej Szerokim Wierchem na Tarnicę ale pogubił szlak i nie wie gdzie jest
- relacjonują ratownicy.
Po kilku próbach nawiązania połączenia z tą osobą, udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio i tam też wysłano ratownika na skuterze. W międzyczasie poszukiwany wrócił z powrotem na szlak i został znaleziony przez dwie niezależne osoby, poruszające się na skiturach. To oni jako pierwsi zaczęli jak mogli zabezpieczać poszkodowanego. Po dotarciu ratownika okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu. Niedługo po tym dotarli kolejni ratownicy z niezbędnym sprzętem.
Po zabezpieczeniu termicznym rozpoczął się transport poszkodowanego do Ustrzyk Górnych. Na szczęście w szybkim czasie na górze pojawiło się około 10 ratowników, którzy w tym czasie znajdowali się w pobliżu, ponieważ startowali w zawodach skiturowych "Puchar Połonin"
- kontynuują.
W Ustrzykach Górnych pacjent został przekazany załodze karetki z Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku.
Niestety w tym przypadku ta osoba, była kompletnie nieprzygotowana na taką wycieczkę w tych warunkach – buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice a do tego był pity alkohol
- dodają na koniec ratownicy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz